CZY KRZYSZTOF PIĘTKA NAPRAWDĘ NIE WCHODZI DWA RAZY DO TEJ SAMEJ RZEKI?

CAN KRZYSZTOF PIĘTKA REALLY NOT STEP INTO THE SAME RIVER TWICE?
(scroll for English version)
Na tej wyspie pod Mostem Poniatowskiego 14/06/2018 o 19 odbędzie się piknik rozpoczynający drugą część wystawy Krzysztofa "Flood" organizowanej przez Galerię Monopol

On this island under Poniatowski's Bridge on 14/06/2018 at 19 there will be an opening picnic of the second part of Krzysztof's show "Flood" organised by Galeria Monopol
czerwiec 2018
June 2018

Barck Floop: Jesteśmy z Krzysztofem nad Wisłą w Warszawie. Będziemy rozmawiać o malarstwie. Cześć.

Krzysztof Piętka: Cześć.

BF: Zacznijmy od tematu wyspy, na którą właśnie patrzymy. Przygotowujesz na niej swoją nadchodzącą wystawę.

KP: Będzie to druga część wystawy organizowanej przez Galerię Monopol i odbędzie się w plenerze. Prace, które wezmą w niej udział będą zwieńczeniem 2-letniej wyprawy, którą odbyłem w latach 2015-17 wzdłuż Wisły. Mój dom rodzinny był zarówno początkiem, jak i końcem wyprawy, którą realizowałem etapami. Następujące po sobie części rozpoczynałem od miejsca finiszu poprzednich. Założeniem podróży było okrążenie rowerem całej rzeki, która w dzieciństwie wyznaczała moje granice poznania. Motyw wyspy jest kluczowy dla drugiej części wystawy. Mieszkam na terenie zalewowym, który z jednej strony otoczony jest starorzeczem Wisły, a z drugiej samą Wisłą. W trakcie regularnych powodzi teren dookoła mojego domu jest odizolowany i zamienia się właśnie w wyspę. Przez pierwsze kilka lat życia byłem przekonany, że nie istnieje nic poza tym obszarem i ten brak przestrzeni prawdopodobnie spowodował, że musiałem znaleźć środki, żeby ją poszerzyć. Tak zacząłem rysować. Na wyspie pod Mostem Poniatowskiego znajdą się obiekty i instalacje związane z moją wyprawą.

BF: Czy będą to obiekty znalezione podczas wyprawy?

KP: Pokażę między innymi rzeźbę, której materiałem jest woda pochodząca z dopływów Wisły. Chciałbym, żeby wystawa stała tam dopóki nie rozwali jej powódź.





































BF: Jeden z Twoich obrazów przedstawia rower i nazywa się ‘Bas Jan Ader’. Czy jest nawiązaniem do slapstickowego filmu, w którym artysta wpada na rowerze do rzeki?

KP: Obraz jest luźnym skojarzeniem. Zanim po 4-dniowej wyprawie z Warszawy dotarłem rowerem do brzegu Bałtyku, jechałem betonowym wałem, który wieńczył się w samym morzu. Kiedy dotarłem do końca miałem ochotę wbić się wraz z rowerem prosto w Bałtyk. Na obrazie bohater jest już poza kadrem, a rower zaczepia się o Słońce.

BF: Tak ja u Ciebie, u Basa Jana Adera pojawia się motyw metaforycznej wyprawy w poszukiwaniu sensu w jego ostatniej pracy ‘In Search of the Miraculous’.

KP: Przed wyprawą czułem się bezpiecznie wyłącznie w obrębie wyspy. Dojeżdżając do mety i widząc dom z drugiego brzegu, poczułem jednak obcość. Coś się skończyło. Od tego momentu nigdzie nie czuję się u siebie.

BF: To bardzo poetycka metafora zdobywania dojrzałości, wyzwolenia się z domu.

KP: Rodzinny dom jest nadal miejscem mojej pracowni.

BF: Planujesz wydać przewodnik dla rowerzystów?

KP: Jadąc wzdłuż Wisły trzymałem się z daleka od szlaków rowerowych. Jechałem z mapą, jednak
intuicyjnie wybierając ścieżki. Chciałem spenetrować cały obszar nadwiślany bez upraszczania trasy. To był taki wyjazd w niewiadome.

BF: Wyjazd w niewiadome brzmi bardzo wczesno-konceptualnie. Bas Jan Ader i przeprawa przez Atlantyk, Yves Klein i jego słynny skok w pustkę, teraz Krzysztof Piętka na rowerze przez Polskę.

KP: W ubiegłych latach wyjeżdżałem na wyprawy do różnych miast w Polsce. Pojawiałem się w nich bez żadnych planów czy założeń. Podczas tych 3-4-dniowych wycieczek przemieszczałem się po zupełnie obcych mi przestrzeniach. Na podstawie tych doświadczeń powstawało dużo obrazów. W przeszłości szukałem rzeczy jak najdalej domu, który był tematem dla mnie najbliższym. Dopiero z dystansu zrozumiałem jak dużo znaczy dla mnie dom. Ta przestrzeń, a szczególnie pracownia, w której codziennie maluję jest dla mnie bardzo ważna. Coraz mniej potrzebuję się przemieszczać, nie jeżdżę na żadne wyprawy. Jestem skupiony na malowaniu, które daje mi równowagę.

BF: Jak wygląda Twoja codzienna rutyna?

KP: Staram się malować 200-300 obrazów rocznie, więc jestem w pracowni prawie codziennie. Mam takie fale : 2 tygodnie maluję non-stop, ok. 7 obrazów dziennie, a potem przez jakiś krótki czas odpoczywam i czekam na kolejną falę. Bardzo się męczę jak nie maluję. Prowadzę dziennik, w którym każdego dnia notuję swoje myśli i obserwacje. Tworzę w nim też niewielkie rysunki, które stają się podstawą do obrazów. Obrazy powstają bardzo szybko, w 3-4 godziny, za jednym posiedzeniem.

BF: Twoje obrazy mają w sobie prostotę prac Lee Lozano, która też prowadziła niedawno wydany dziennik składający się z drobnych zapisków researchowych, nieocenzurowanych przemyśleń oraz terminów spotkań. Na rynku jest dosyć dużo opublikowanych notesów artystów, w Polsce np. Józefa Czapskiego. Czy Twoja publiczność też będzie miała dostęp do Twoich zapisków?

KP: Nie pokazuję dziennika nikomu, to są bardzo prywatne komentarze, ale głównie szkice kompozycji, ulotne myśli wizualne.

BF: Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.

KP: Obserwując zmiany zachodzące w moim malarstwie zauważyłem, że średnio co 40-50obrazów dzieje się coś nowego. Niektóre motywy pojawiające się w obrazach umierają po jakimś czasie i wtedy pojawia się kolejna przestrzeń do eksploracji.

BF: U wielu ludzi zależy to od obecnych inspiracji, oglądanych filmów, czytanych książek. Jakie filmy ostatnio Cię ekscytują?

KP: Teraz nic nie oglądam. Nie słucham muzyki. Świadomie rezygnuję z tych obszarów. Najlepiej czuję się w ciszy.

BF: Jakie są Twoje inspiracje artystyczne oprócz Basa Jana Adera?

KP: Basa Jana Adera odkryłem dopiero niedawno. Jest on dla mnie artystą totalnym, jednak nie nazwałbym go inspiracją. Ostatni raz, kiedy szczerze się zachwyciłem, był podczas wystawy Victora Manna w Zachęcie.

BF: Przy ilości obrazów, które produkujesz, rozważałbyś zatrudnienie asystentów? Myślę, że Twoje prace dałoby się zaprojektować w Photoshopie.

KP: Moje obrazy są czyste i sterylne, jednak lubię fragmenty, w których widać jak farba wibruje na płótnie. Bardzo ważne są dla mnie fizyczność i nagłość malowania, nie cierpię pracować na komputerze.

BF: Jaka jest różnica między Tobą a designerem? Produkcja jest bardzo regularna, a styl powtarzający się.

KP: Nie projektuję swoich obrazów, jedyną podstawą są rysunki wykonane w moim dzienniku, które służą mi tylko początku, reszta obrazu powstaje intuicyjnie.

BF: Czy oglądając wszystkie Twoje obrazy w kolejności chronologicznej można powiedzieć, że ma się wgląd do Twojego mózgu i jego zmian z dnia na dzień? To jak sytuacja, w której od kilku lat znajduje się Christian Boltanski, który podpisał kontrakt z amerykańskim kolekcjonerem na 24/7 livestream z jego pracowni aż do śmierci.

KP: Na powstanie obrazów składa się wiele rzeczy. Mogą to być nawet najprostsze bodźce w domu czy na spacerze. Produkt końcowy jest esencją stymulantów z danego dnia, jest też napędzany przez niepokój, który towarzyszy mi cały czas.

BF: Wierzysz w romantyczny archetyp artysty?

KP: Nie.

BF: Nie chciałbyś zamienić swojego życia intymnego na kapitał? Żyjemy w czasach artysty celebryty, w których cena Twoich obrazów wzrosłaby wraz z dostępem do prywatności.

KP: Moje życie przekłada się na obrazy. Malarstwo jest dla mnie skutkiem ubocznym izolacji i stało się dla mnie przestrzenią, która jest dużo bardziej realna niż otaczający mnie świat.

BF: Co chcesz, żeby ludzie jeszcze o Tobie wiedzieli?

KP: Nic.
"Bas Jan Ader", oil on canvas, 70x70cm, 2017
"Morning aurora", oil on canvas, 120x140cm, 2016
Barck Floop: Krzysztof and I are sitting by the Vistula river, Warsaw. We’re going to talk about painting. Hello.

Krzysztof Piętka: Hello.

BF: Let’s start on the topic of the sand island in the centre of the river that we’re looking at. Currently you’re working on an upcoming exhibition which will take place there.

KP: It’s going to be the second part of the exhibition organised by the Monopol gallery. It will to be outdoors. The exhibition will consist of artworks that act as a conclusion to my 2-year journey along the Vistula river, that I undertook between 2015-17 The trip was realised in separate parts, for which I was departing once a month. Each part would begin from the last one’s finish point. The agenda was to do a round trip of the vistula, the river that defined the limits of my childhood cognition. The motif of an island is crucial to the second part of my show. My home is located on a floodplain between the Vistula river and its oxbow. During flooding season the grounds surrounding my house become isolated and thus morph into an island.Until about 5 years of age I was convinced that there was nothing outside of my island and this lack of physical space probably led me to seeking a means of expanding it. That’s how I started drawing. On the island under the Poniatowski Bridge I am going to present objects and installations related to my journey.

BF: Are they going to be found objects from your trip?

KP: Amongst other things. I’m planning to present a sculpture composed out of water coming from all of Vistula’s confluents. Essence from Poland. I am not sure how big an audience will be able to see it from up close, as for people without boats the closest observation point will be from the Poniatowski’s Bridge. Ideally I would like the exhibition to stay on the island until it gets destroyed by a flood.

BF: One of your paintings depicts a bike and is called “Bas Jan Ader”. Is it referencing the mentioned artist’s slapstick video in which he falls into a river on his bike?

KP: The painting is a loose connotation to that artwork. Before I reached the Baltic, after a 4-day journey from Warsaw, I was cycling on a concrete pier in Gdańsk which finished in the sea. When I got to the end I had a desire to dive my bike straight in the water. In the painting the protagonist is already outside the frame whilst his bike is caught on the sun.

BF: Like in your trip, in Bas Jan Ader’s oeuvre appears a motif of a metaphorical journey seeking meaning in his last work “In search of the Miraculous”.

KP: Before my journey, the island was the only place where I could feel safe. Towards the end, when I could already see my house on the opposite river bank, a got a sense of strangeness. Something has finished. Ever since then no place feels familiar.

BF: That’s a very poetical metaphor of becoming mature, of freeing oneself from family home.

KP: Family home is still the place of my studio.

BF: Are you considering publishing a guidebook for cyclists?

KP: Cycling along the river I stayed away from the cycling routes. I was using a map however the choice of paths were a decision made intuitively. I wanted to penetrate the whole area by the river without simplifying the route. It was a journey to the unknown.

BF: A trip to the unknown sounds like the conceptual works of Bas Jan Ader’s with his voyage across the Atlantic, and Yves Klein’s with his famous ‘Leap into the Void”. Now we’ve got Krzysztof Piętka cycling through Poland.

KP: In the past I would travel to various cities in Poland. I would arrive at these cities with no plans for how to fill my time. During those 3-4 day trips I would wander around completely strange spaces. Dozens of paintings would be made based on these experiences. I was seeking things distant from my home, which was the most familiar topic for me. It was only from looking through the perspective of a different, new place that I would understand the importance of home. The home space, especially the studio that I use everyday, is very precious to me. I feel the urge to travel less and less, I don’t go on trips now. I’m focused on painting and that gives me a sense of balance.

BF: What’s your daily routine?

KP: I try to produce 200-300 paintings a year, hence I’m at my studio nearly everyday. I work in waves: paint non-stop for 2 weeks 7 pictures a day, then I rest for a short while waiting for the next wave to come. It’s exhausting for me to not paint. On top of my painting I own a journal in which I write down my daily thoughts and reflections. I sketch small drawings that eventually become bases for paintings which then become full paintings, often realised in a 3-4 hour single session.

BF: Your paintings have the simplicity of the works of Lee Lozano, who also kept a diary that has been recently published. His diary consists of vague research notes, uncensored thoughts and the dates of meetings. In the market there are quite a lot of artist journals by now, for example Józef Czapski’s in Poland. Is your audience going to get access to your dairy entries at some point?

KP: I don’t show it to anyone. It contains very private comments, but mainly compositional sketches and ephemeral visual thoughts.

BF: You cannot step into the same river twice.

KP: Looking at the changes occuring in my practice, I see that every 40-50 works there’s something new happening. Some motifs fade in order to give space to new ground for exploration.

BF: In the case of many artists the chnages in their work depends on current inspirations, watched films, read books. What films have excited you recently?

KP: At the moment I don’t watch anything. I don’t listen to music. I consciously reject them. I feel best in silence.

BF: Apart from Bas Jan Adehat who are your other artistic inspirations ?

KP: I only discovered him recently. He is a complete artist to me, yet I wouldn’t call him an inspiration. The last time I was amazed by something was during the Victor Mann show at Zachęta.

BF: Considering the amount of paintings that you produce, would you consider hiring assistants? I believe your paintings could be designed in Photoshop.

KP: My paintings are clean and sterile, however I really like the fragments where you can see the paint vibrating on top of the canvas. The physicality and immediacy of painting are crucial to my practice, I hate working on computers.

BF: What’s the difference between you and a designer? Your production is very regular and your style is repetitive.

KP: I don’t design my paintings. The only preconception of them are the drawings in my journal that I then use as a base point. The rest happens intuitively.

BF: Looking at your paintings chronologically, can one say he/she has an insight to your brain and how it changes day to day? It’s like the contract with an art collector that Christian Boltanski has been bound to for the past few years, a contract in which he agreed to a 24/7 livestream from the artist’s studio until the time of his death.

KP: Production of a single painting is a sum of a number of components. They can be the most simple stimuli at home or during a walk. The end product is an essence from the given day. It’s also driven by anxiety.

BF: Do you believe in the romantic archetype of an artist?

KP: No.

BF: Wouldn’t you like to convert your private life into capital? We live in the times of artist-celebrity when the price of your paintings could grow exponentially when coupled with intimate access to your life.

KP: My private life is translated into my paintings which are the side product of isolation. Painting has become more real for me than the physical world around me.

BF: What else do you want people to know about you?

KP: Nothing.
"Wstecz", oil on canvas, 90x90cm, 2018